środa, 30 maja 2012

Jaskółka coraz wyżej.


Dwa mecze, dwa miasta, jedna drużyna! W życiu piękne są tylko chwile, a te ostatnie z pewnością zapamiętam na długo :). Unia Tarnów oficjalnie awansowała do drugiej ligi i po 9 latach wreszcie nie będzie musiała się pałętać po kartofliskach Małopolski. Teraz czekać będą wyjazdy do Lublina, Rzeszowa czy Suwałk. Wspaniały klub z historią i duże miasto zasłużyli z pewnością na ten sukces :). Duże brawa należą się piłkarzom - grali właściwie za darmo (zrzutki na trybunach na premie i tego typu akcje). Jak na prawdziwcyh zawodowców przystało zawodnicy  nie odpuścili i pokazali rywalom, jak należy zdominować ligę. Podkreślmy - duża część zawodników Jaskółek to wychowankowie związani z regionem. Jeszcze raz gratulacje :). Awans także dobrze zrobił ruchowi kibicowskiemu w Tarnowie - o wiele łatwiej będzie teraz zapełnić trybuny, a młyn może wreszcie prezentować się okazale. Przedsmak przyszłego sezonu mogliśmy poczuć na meczu przyjaźni. Ale po kolei...

27.05.2012 r, 18:00, 3 liga małopolsko - świętokrzyska
Limanovia Limanowa - Unia Tarnów 0-0
Widzów: 700
Dojazd: 100 min busem
Pogoda: 20C, słonecznie
Bilet: 5 zł

Bramki: 0
Kibice: 1
Pogoda: 1
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 1
SUMA: 3,5/5

OPIS:
  • Limanowa to średniej wielkości miasteczko nieopodal Nowego Sącza. Ładne widoki, kameralny rynek, całkiem smaczne piwo. To właśnie tu urodziła się słynna Kowalczykówna.
  • Limanovia - klub o śmiesznych strojach, w tym sezonie namieszał sporo w pucharze, jeden z krezusów finansowych (wspierany przez firmę wędliniarską).
  • Kibice Limanovii - stosunkowo młody młyn (nie wiem czy z rok działają), na mecz z Unią stawili się dosyć licznie. Trzy flagi, bęben, doping przez cały mecz (raczej przeciętny), szaliki z logiem sponsora.
  • Stadion - mały obiekcik z jedną trybuną, dziurawymi siatkami, jest takich wiele w Małopolsce. Biletów brak - w kasie dostałem tylko paragon (skończyły się?). Kobiety za free.
  • Na mieście i na stadionie masa Wiślaków. Szczególnie rzucali się w oczy Wieliczka, Prądnik Czerwony i rzecz jasna Azory ;). Wchodzimy na sektor gospodarzy, kilka razy przełazimy obok młyna (zero reakcji) - wielu kupowało lody tuż przy wejściu ;).
  • Autokar Unii pełny - szybka wysiadka, wjazd bez biletów. Sektor gości nie pomieściłby tylu luda więc niestety brama padła :).
  • Nasz doping całkiem całkiem - w drugiej połowie zaczyna się feta. Trochę petard było, jednak ochrona nastawiona przyjaźnie.
  • Na boisku - gra na 0-0 w tym meczu nikogo nie martwiła. Liczy się awans!
  • Po meczu - wjazd na murawę (przez siatkę - brama jako drabina, albo przez dziurę w siatce). I to mimo apeli spikerów :). Piłkarze Unii świętują razem z nami - widać, że zżyci z kibicami :). Piękne chwile.
  • Całą noc trwała feta - najpierw w Limanowej, potem w Tarnowie. Niestety trzeba było szybko się zbierać do busa.
Zdjęcie podpieprzone z futbol.org.pl
We wtorek mecz przyjaźni, organizowany przez oba kluby z inicjatywy stowarzyszeń. Wiadomo, że w ZKS-ie się nie przelewa, więc taki mecz z pewnością mógłby przyciągnąć sponsorów. Mój pierwszy raz w Jaskółczym Gnieździe (wcześniej tylko hala):

29.05.2012 r, 18:00, Towarzyski
Unia Tarnów - Wisła Kraków 2-2 (1-0)
Widzów: 7000
Dojazd: 2 h samochodem
Pogoda: 20C, słonecznie
Bilet: 10 zł

Bramki: 1
Kibice: 1
Pogoda: 1
Infrastruktura: 1
Emocje: 0
SUMA: 4/5

OPIS:
  • Na trybunach święto. 7 tysięcy ludzi - takie frekwencje tylko czasami na żużlu, na piłce daaaawno nie. Młyn tym razem na odkrytej.
  • Oprawa: najpierw biało-niebieskie flagi, potem serpentyny (Unia specjalizuje się w oprawach a'la Argentyna). Na końcu sektorówki. Niestety piro tylko symbolicznie - ze względu na potencjalnych sponsorów. Dlatego też doping kulturalniejszy niż zwykle :).
  • Wielu w młynie nie znało unijnych przyśpiewek, jednak zabawa i tak była przednia :). Musze przyznać, że Tarnowianki urodą nie ustępują Krakowiankom.
  • Spiker zachęcał do dopingu - byłem w szoku. Momentami cała kryta odpowiadała i to całkiem głośno.
  • Na boisku - nie widziałem żadnej bramki ale wiadomo, że Unia pod koniec się podłożyła :). Remis jest idealnym wynikiem na mecze przyjaźni.
  • Po meczu wymiana koszulek, szalików, potem umacnianie zgody i zabawa (ponoć w pociągu było ciekawie).
  • Relacja groundhoppera Lesława TUTAJ, zdjęcia na futbol.org.pl
Miejmy nadzieję, że sponsorzy zainteresują się losem Unii i gra w 2 lidze nie będzie tylko jednosezonową przygodą. Wróble ćwierkają, że w Azoty ma wejść jakiś Rosjanin, więc kasy nie powinno im brakować. Nie samym żużlem Tarnów żyje. Pozdrowienia dla Jaskółek :).

niedziela, 27 maja 2012

(Prze)bieżka Wawelu.

Człowiek chciałby sobie odpocząć już od tych derbów ale nie da rady... Jedynym akcentem piłkarskim środy był "Piłkarski poker" (słynne "Cukrownik musi wejść do B klasy"). Jednak weekend zapowiada się całkiem nieźle. Na rozgrzewkę Bieżanów:

26.05.2012 r, 18:00, Krakowska Klasa A gr. II
Bieżanowianka - Wawel Kraków 0-2 (0-0)
Widzów: 60
Dojazd: 60 min autobusami
Pogoda: 20C, pochmurnie
Bilet: 5 zł

Bramki: 1
Kibice: 0,5
Pogoda: 1
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 0,5
SUMA: 3,5/5


OPIS:
  • Bieżanów to jeden z bastionów Wisły w Krakowie. Jeżeli ktoś chce się wczuć w klimat osiedla
  • Spotkały się dwa doświadczone kluby. Popularna Bieżka już dawno zapewniła sobie utrzymanie, jednak Wawel - swego czasu pierwszoligowiec rozpaczliwie walczy o byt. Tak więc wynik meczu dosyć łatwy do przewidzenia.
  • Stadion Bieżanowianki mieści się w okolicy mini-zoo. Mecz umilały więc ryki z pobliskich zagród.
  • Bilet na A-klasie w Krakowie - jak to się mówi biały kruk. Dwaj mili panowie sprzedawali je po półgodzinie gry. Widać że potrafią się obchodzić z biletami - nawet mi go nie zniszczyli :).
  • Pierwsza połowa dominacja WKS, w drugiej atakowali gospodarze, jednak to goście strzelili. Druga bramka - koronczarska robota.
  • Ławki nie sprzątane - pełno syfu z drzew. Tuż obok sektora rodzinnego wielki dąb (?) pomnik przyrody.
  • Jest lato - jest Pan Samochodzik :).
ZDJĘCIA:


niedziela, 20 maja 2012

To i owo na derbowo.


Wiele lig wkracza właśnie w decydującą fazę. Jako kibic sukcesu łowię rzecz jasna okazje do świętowania, jednak pech mnie nie opuszcza. Rozpaczliwa próba obejrzenia jakiegokolwiek meczu w środę skończyła się wynikiem 2-0 dla uciekających autobusów. Sobota zaczęła się od kolejnej klęski ale na szczęście zdążyłem jeszcze przez pół Krakowa na Clepardię...


19.05.2012 r, 17:30, Krakowska Liga Okręgowa gr. 1
Clepardia Kraków - Bronowianka Kraków 0-3 (0-0)
Widzów: 70
Dojazd: 60 min tramwajem
Pogoda: 25C
Bilet: 5 zł

Bramki: 1
Kibice: 0
Pogoda: 1
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 0,5
SUMA: 3/5


OPIS:
  • Panowie sprzedający bilety byli bardzo zdziwieni, że ktoś chciałby je kupić. Większość wybrała raczej wejście "na waleta". Dostałem jakiś inny bilet niż ostatnim razem.
  • Biało-niebiescy mieli jeszcze teoretycznie szanse na awans. Jednak przy takim obrocie sprawy powędruje on do Giebułtowa lub Krzeszowic.
  • Na boisku: raczej dominacja gospodarzy, goście za to idealnie wykonywali stałe fragmenty gry.
  • Derby to derby - dwie czerwienie dla Clepardii - obie równie głupie.
  • Fieldorfa-Nila - prawie jak Bułgarska.
ZDJĘCIA:
Ale za to niedziela... Tutaj już wszystko wypaliło i zobaczyłem obiekt który zasługuje na odwiedziny nie ze względu na atmosferę czy drużynę ale architekturę...

20.05.2012 r, 18:00, Krakowska Klasa B grupa III
Wanda Kraków - TS Rybitwy 4-0 (1-0)
Widzów: mocno wątpliwe 50
Dojazd: 60 min tramwajem
Pogoda: 25C, wietrznie
Bilet: brak

Bramki: 1
Kibice: 0
Pogoda: 1
Infrastruktura: 1
Emocje: 0
SUMA: 3/5
 
OPIS:
  • Objaśniam: Wanda - słynna księżniczka, córka Kraka, przeciwna idei "multikulti", sławna ze swej samobójczej śmierci (była wcześniej niż Werter!). Innymi słowy: idealna patronka dla klubu piłkarskiego.
  • Rybitwy to krakowskie osiedle a nie gatunek ptaka!
  • Wanda to klub najbardziej znany z żużla. Oprócz tego wyżej od kopaczy stoją akcje siatkarzy, piłkarek i  pływaków.
  • Barwy Wandziarzy są biało-niebieskie dlatego wystąpili oni w pomarańczowych strojach.
  • Stadion: żużlowy tor i efektowny budynek na głównej - jeden z bardziej charakterystycznych obiektów w Krakowie. Ławka rezerwowych imponująca.
  • Zarówno doping jak i bilety tylko na żużlowej Wandzie
  • Na boisku: dużo, dużo, oj dużo kopaniny, ale także efektowne strzały kolankiem :).
  • Na trybunach: mocno naciągane 50 widzów, koło połowy z Rybitw.
  • Wandziarze dalej liczą się w walce o awans do A klasy.
  • Z pobliskiej Dziupli dobiegała nas kojąca muzyka :).
ZDJĘCIA:
 

poniedziałek, 7 maja 2012

Wojna kokosza.


Przed wielkim niedzielnym meczem w sobotę wybrałem się na mecz pierwszej ligi... kobiet. Na obiekcie Bronowianki AZS UJ Kraków podejmował częstochowskiego Gola. Była to wojna kokosza nr 1 (kokosza jako wojna kur domowych). Z góry przepraszam za wszelkie seksistowskie docinki :).

5.05.2012 r, 11:00, Pierwsza liga kobiet gr. Południowa
AZS UJ Kraków - Gol Częstochowa 3-1 (1-1)
Widzów: 30
Dojazd: 20 minut autobusem
Pogoda: 30C
Bilet: brak

Bramki: 0,5
Kibice: 0,5
Pogoda: 0
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 0,5
SUMA: 2/5

OPIS:
  • Akademiczki to właściwie dawna Bronowianka, tyle że pod patronatem Jagiellońskiego. Uniwersytet zapewnia zawodniczkom wykształcenie w zamian za strzelane bramki.
  • Goście to znana drużyna z przeszłością ekstraklasową. Obecnie pod patronatem częstochowskiej huty.
  • Na trybunach pojawili się właściwie tylko ludzie związani z AZS, postronnych obserwatorów raczej mało.
  • Mecz na szczycie - zażarta walka toczy się o pierwsze, premiowane awansem miejsce. Po porażce walka rozstrzygnie się raczej między AZS a sosnowieckimi Czarnymi.
  • Egzotyka tuż pod nosem. Tak głośnego meczu na murawie nie widziałem nigdy. Zawodniczki nie odstawiały nogi, technikę miały całkiem poprawną, jednak brakowało im zmysłu do zespołowej gry i taktyki - w efekcie poziom niższy niż na męskiej C klasie. Ale i tak pełen podziw dla pięknych dam :).
  • Gol strzelił gola po rzucie wolnym - bramkarka się nie popisała. Wyrównanie po składnej akcji, w drugiej połowie prawa obrona gości właściwie nie istniała i jedna z zawodniczek po przebiegnięciu całego boiska umieszcza piłkę w siatce! Mecz ostatecznie 3-1.
  • Współczucie dla trenera gości - zdarł sobie gardło, a i tak z jego uwag nic nie zostało wypełnione.

Druga wojna kokosza to, jak hucznie rozstrzygnęły  wszelkie media (szczególnie warszawskie), ostatni mecz na R 22 w tym sezonie. Mecz o niebagatelną stawkę - nasi goście z Wrocławia do upragnionego drugiego miejsca potrzebowali zwycięstwa. Jak wiadomo WKS TSW (Wielkie kluby sportowe tworzą sztamy wyjątkowe), a więc na trybunach szykował się równie pasjonujący mecz. Muszę przyznać, że się nie zawiodłem:

6.05.2012 r, 17:00, Ekstraklasa
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0-1 (0-0)
Widzów: 22600
Pogoda: 20C, deszczowo słonecznie



OPIS:
  • Historia pisze się na naszych oczach. Tak pomyśleli kibice wrocławscy, którzy stawili się w ponad 8 tysięcy na naszym obiekcie. Oczywiście, sektor gości tylu by nie pomieścił, więc na wszystkich trybunach (szczególnie na G) pełno było zielonych koszulek. Właściwie przed meczem na mieście wszędzie było widać ten szlachetny kolor.
  • Tuż przed pierwszym gwizdkiem na stadionie zawisła koszulka Henryka Maculewicza.
  • Doping: od początku właściwie na dwie strony, aktywnie włączały się inne trybuny. Wiele przyśpiewek WKS-u, nasz najlepszy repertuar. Na tym meczu chyba najlepsze w historii HSV - obie trybuny świetnie się bawiły przez dużą część pierwszej połowy, Ślązacy z G naśladowali nas w ściąganiu koszulek, machaniu szalikami, skakaniu za bary itp. Efekt piorunujący! W drugiej połowie więcej osobnego dopingu - wynikało to także z faktu zaprezentowania opraw. Pierwszy raz od dawien dawna na R22 zagościł też pociąg :).
  • Oprawy: Śląsk na początku drugiej połowy prezentuje dwie sektorówki w kształcie dwóch herbów - Śląska i Ultra Silesii. To wszystko uzupełnione hasłem "Uwierz w siebie" i machajkami w zielone i czerwone barwy. Potem goście odpalają pirotechnikę - race i świece dymne w tych samych kolorach. Efekt naprawdę wspaniały - potem jeszcze raz na sektor wjeżdżały to jedna to druga płachta. Cierpliwie poczekaliśmy aż nasi goście skończą swoje popisy i sami też daliśmy czadu :). Masa flag na kijach, wielka sektorówka (jak okazało się potem z hasłem "Fuck Euro") plus mnóstwo pirotechniki i świece dymne - efekt równie imponujący. Cała nasza trybuna osmalona czarnym kolorem ale myślę że wszyscy lubią takie oprawy :).
  • Na boisku: Śląsk walecznie, nasi też nie odpuszczali nogi. Małecki był szczególnie nakoksowany. Jednak stało się to co musiało - tuż po oprawie Śląska Elsner głową pokonuje Jovanicia i na trybunach wybucha szał. Wiślacy do końca atakowali (jak nigdy w tym sezonie), jednak udało się dowieść wynik.
  • Po meczu: koronacja nowych monarchów, wspólna radość, chóralne śpiewy, święto na Rynku i nie tylko. Dla Śląska tytuł po 35 latach - oddajemy go w godne ręce. Brawo, brawo, ave Silesia! Ten mecz zapamiętam na długo. Nie ma to jak kibicowska przyjaźń :).
Zdjęcia TUTAJ

czwartek, 3 maja 2012

(Ar)Matura!


3 maja przywitał mnie słoneczkiem, szkoda więc było zmarnować tak świetną pogodę. Jako że jestem miłośnikiem męczenia się piłkarzy w pełnym słońcu, mój wybór padł na Kurdwanów, gdzie zaległy mecz dokładnie o 11 rozgrywała tamtejsza Armatura.

3.05.2012 r, 11:00, Krakowska Klasa A grupa II
Armatura Kraków - Iskra Radwanowice 2-1 (1-1)
Widzów: 60
Dojazd: 60 min tramwajem
Pogoda: 30C, prażąco
Bilet: brak

Bramki: 0,5
Kibice: 0,5
Pogoda: 0
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 0,5
SUMA: 2/5


OPIS:
  • Boisko Armatury Armatura Arena położona jest w jednej z nowszych dzielnic Krakowa. - Kurdwanowie (czy jak pisze młodzież Qrdwanowie). Zupełnie niedawno otwarto tam nową linię tramwajową, jechałem nią pierwszy raz. KS Armatura powstał za to w 1928 roku, jako kontynuator tradycji Łagiewnianki. Nazwa wzięta od pewnej znanej firmy, oznacza, cytuję: zespół przyborów i elementów stanowiących wyposażenie jakiegoś urządzenia lub instalacji technicznej. Barwy klubu są biało niebieskie, dlatego zawodnicy występują w żółtych koszulkach i czarnych spodenkach.
  • Rywalem Krakowian była Iskra Radwanowice - o tym klubie nic mi nie wiadomo, poinformowany kibic mówił, że mieli w tym sezonie walczyć o awans do okręgówki, lecz nie wyszło.
  • Bardzo spodobała mi się loża VIP, na której piwko popijała elita kibicowska. Inni, czyli kibicowski ploretariat na czele ze mną, musieli smażyć się w 30 stopniowym upale na odkrytej trybunce. Oj niewiele cienia dawały brzozy, napoje wszelakie lały się jak z fontanny :).
  • Jak na A klasę całkiem niezła frekwencja - niestety, znowu nici z biletu.
  • Mecz rozpoczął się od bramki dla gospodarzy, potem wyrównana walka i tuż przed przerwą Iskra strzela. Druga połowa to znowu bramka dla gospodarzy i potem heroiczna walka do końca o cenne punkty.
  • Po meczu przez cały Kurdwanów niósł się okrzyk Ura! Ura! Armatura!
  • Na trybunach królował Książ (i panowie bez koszulek).
  • W ramach ogólnopolskiej akcji Pomagamy Smudzie: Prawy obrońca Armatury z numerem 18, ksywka Dzidzia, więcej czasu spędza na połowie przeciwnika, koledzy z drużyny nim pomiatają (po pierwszym powołaniu przestaliby), jako jedyny biegał do końca meczu (inni człapali), mówi lepiej po polsku niż niejeden kadrowicz - nic tylko brać póki młody!
ZDJĘCIA:
 

wtorek, 1 maja 2012

Wisła Pany.


Derby derby i po derbach. Wczoraj miał miejsce historyczny moment.

30.04.2012 r, 18:30, Ekstraklasa
Wisła Kraków - Cracovia 1-0 (1-0)
Widzów: 23000
Pogoda: 30C, słonecznie
Bilet: karnet


OPIS:
  • Na meczu miała być zaiste gorąca atmosfera i to nie tylko ze względu na pogodę. Dla nie poinformowanych - w przypadku zwycięstwa Białej Gwiazdy pasiaste damy spadłyby do 2 ligi.
  • Przed meczem kilka tygodni różnych akcji - plakaty, filmiki, derbowe spotkania z piłkarzami (także mecz na Rynku), transparenty, nakręcanie się itd itd. Szkoda, że nie udało się dobić do 25 tysięcy widzów, to byłby rekord od dawien dawna na R22.
  • Tuż przed początkiem spotkania uhonorowanie Andrzeja Iwana - legendy naszego klubu i runda honorowa mistrzowskich koszykarek :).
  • Goście "przyjechali" w 1000 osób - bez kobiet i najmłodszych. Wszyscy ubrani w pasiaste koszulki. Wywiesili jedną śmieszną flagę.
  • U nas wielki młyn - przez cały mecz gardło zdzierała cała C i narożniki, włączało się G i czasami cały stadion. Nasz doping jak na taką pogodę był OK, określiłbym go jako specyficzny derbowy. Niektóre hasła chyba nie nadawały się do skandowania, ale cóż zrobić.
  • Oprawa chyba najbardziej estetyczna sektoroówka jaka gościła na nowym młynie. Z naszej strony dużo achtungów, na koronie trybuny race. Podczas drugiej połowy rzucanie petardami w Kaczmarka - bramkarza, po interwencji kapitana Wilka zaprzestane.
  • Po drugiej stronie sąsiedzi trenowali rzut petardami, krzesełkami i czymkolwiek pod ręką, nasi na G też nie pozostawali dłużni. Pleksi okazała się zbyt solidna do sforsowania, koło 20 minuty do akcji wkroczyły białe kaski i spacyfikowały towarzystwo.
  • Doping sąsiadki żaden.
  • Na boisku dominacja Białej Gwiazdy - piękny gol Meliksona i kontrolowanie sytuacji.
  • Po meczu szał radości - zemsta za wszystkie piłkarskie krzywdy ostatnich lat. świętujemy długo z piłkarzami, obchodzą oni cały stadion i jeszcze raz wracają na młyn. Z głośników poleciało "Time to say goodbye", w ruch poszły zapalniczki i razem pożegnaliśmy pasiaków. Zaiste miło :).
ZDJĘCIA za SKWK.pl

Reasumując derby się udały, wynik był, oprawa miodzio, doping niezły. Jeszcze tylko mecz przyjaźni ze Śląskiem w niedzielę i wiślacki sezon uważam za zamknięty.

Podsumowanie kwietnia krakowskich drużyn:
Najlepsza drużyna: Rybitwy. B-klasowa drużyna nie grająca już właściwie o nic (ani spadek ani awans) w kwietniu wygrała wszystkie mecze w tym 14-1 z Albertusem.
Wyróżnienia: Prądniczanka, Branice (4 zwycięstwa)
Najgorsza drużyna: Albertus. 3 mecze 3 porażki, 19 bramek straconych, ostatni mecz oddany walkowerem, ostatnie miejsce w B klasie. Parafialny Klub Sportowy chyli się ku upadkowi i nie wiem, czy zdążę jeszcze zaliczyć ich mecz :(.
Wyróżnienia: Bronowicki, Opatkowianka