piątek, 17 lutego 2012

4xNIE!

Rok 2012 oficjalnie pełnoprawnie piłkarsko zainaugurowany. Dwa mecze na R22 o niebagatelną stawkę. Pierwszy, o superprestiżowe trofeum im. Joanny Muchy zgromadził pod stadionem kilkusetosobową grupkę tzw. kiboli. Po raz kolejny okazało się, że polscy kibice są najlepsi - nie potrzebują nawet wpuszczenia na stadion i oglądania meczu, żeby wspierać swoją ukochaną drużynę żywiołowym dopingiem - niech Europa się uczy ;). Niestety, moja skromna osoba w wyniku zdarzeń niezależnych ode mnie nie mogła stawić się na pierwszej połowie tego pasjonującego widowiska, a więc nie widziała uczestniczyła w wielkiej bitwie na śnieżki, śnieżnym meczu w ramach najnowszej akcji SKWK "Wszyscy kochamy rugby" oraz w racowaniu. Druga połowa była o wiele mniej ciekawa - ku zaskoczeniu wszystkich trener Moskal pozwolił wpuścić fanów nie patrząc na ogromne ryzyko możliwości wypłynięcia na światło dzienne niezwykle cennych założeń taktycznych :). Z trybun już widzieliśmy więc bramkę dla naszych i dla przyjezdnych (chyba to Sandecja była). Na trybunie panowała zaiste gorąca atmosfera - wszyscy cieszyli oczy doskonale zieloną murawą.
zdjęcia niestety znowu z SKWK, więcej TUTAJ
11.02.2012 r, 15:00, Superpuchar Towarzyski
Wisła Kraków - Sandecja Nowy Sącz 3-1 (2-0)
Widzów: 800
Pogoda: -15C
Bilet: brak

Drugi mecz, chociaż jego zwycięzca nie zgarniał okazałego pucharu jak w meczu powszednim, zgromadził na trybunach całkiem sporo kibiców. Fani niedogrzanych kiełbasek, kosmitów na młynie, fruwających: rac, keczupów i wody w stanie stałym oraz miłośnicy akcji "UEFA się dopierdala" mogli być usatysfakcjonowani. Jako że był to mój pierwszy mecz od dawien dawna z kiełbaską w ręku (przyjazd kuzyna), z zaciekawieniem śledziłem akcje (nie tylko boiskowe) i starałem się między kolejnymi kęsami wydać dźwięki podobne do dopingu. Mecz zaczął się od niemiłego akcentu - komuś nie spodobał się podpis oprawy (cytuję: "Nie trzeba być faszystą by dbać o Ziemię Ojczystą"). Mili panowie w kominiarkach ściągnęli więc ten ohydny napis mogący obrazić naszych przyjaciół z Belgii. Niestety, przyjezdni zostali niemile zaskoczeni całkiem składną oprawą (motyw 4xNIE) i nie mogli się pogodzić, że kibice w Polsce nie podzielają ich czerwonych i tęczowych poglądów. Zrozpaczeni rozpoczęli zabawę "rzuć czymkolwiek w kolegę", a nasi chłopcy nie pozostali dłużni (szkoda że byłem na G2 a nie na G3). Z akcentów pozasportowych warto odnotować jeszcze treningi śnieżkowe - łysy bramkarz Belgów prawie ustrzelony, a także debiut kilku nowych flag - Prądnika Białego i Czerwonego i innych. Na trybunach pojawiły się także transparenty wsparcia dla Unii Tarnów i Serbów z Kosowa. Na boisku Wisła dominowała i gdyby nie głupota Nuneza i w konsekwencji czerwień dla Czekaja i gol z karnego dla gości mecz potoczyłby się po naszej myśli. Na szczęście z okazji Tłustego Czwartku Gieniek postanowił poświętować w oryginalny sposób i strzałem brzuchem umieścił piłkę w siatce (dobrze, że zjadł te pączki przed meczem bo gdyby brzuch był mniejszy...). Radości nie było końca i teraz pozostaje nam liczyć na korzystny wynik w Belgii (niestety, nie jadę i tym razem).
Tego pana nie lubimy w Krakowie, zdjęcia pożyczone STĄD.

16.02.2012 r, 21:05, 1/16 Ligi Europy
Wisła Kraków - Standard Liege 1-1 (0-1)
Widzów: 21000
Pogoda: -10C, śnieg
Bilet: 25 zł

Już wkrótce być może typowe turystyczne relacje już z moimi fotosami, na razie polecam tylko relację tego meczu w oczach bezstronnego obserwatora: link

piątek, 10 lutego 2012

A jednak trochę żal...


Jutro sobota - 10 luty 2012 roku. To miała być wyjątkowa data. Od ponad dwóch miesięcy 9 tysięcy kibiców z Krakowa i zaprzyjaźnionych miast czekało na ten jeden dzień. Miało być wielkie piłkarskie święto, największy wyjazd w historii naszego Klubu, dwie najlepsze kibicowsku ekipy miały skrzyżować rękawice w pojedynku o prymat, dopingując swoich piłkarzy w meczu o pietruszkę. Godziny przygotowań, filmiki, newsy w panoramie, plakaty, odmawianie sobie chleba, czas stracony na zapisy, zamawianie składów, rezerwowanie urlopów, niejedna kłótnia rodzinna, przygotowanie kalesonów na siarczysty mróz itd itd... Wszystko na nic, żadne polskie miasto nie jest w stanie przyjąć takiego najazdu barbarzyńców, policja nie jest przygotowana boi się, stadion za dwa miliardy nie jest gotowy do rozgrywania na nim meczów, parkingi nie gotowe i jeszcze ktoś złośliwy musiał wybrać akurat te dwie drużyny do tego bezsensownego meczu.
Zgoda, kogo interesuje tak nędzne trofeum jak superpuchar. Komu chce się siedzieć na kilkunastostopniowym mrozie po kilkugodzinnej jeździe (co prawda przyjemnej, ale jednak meczącej). Po co na naszym wybudowanym za nasze pieniądze stadionie piłkarskim mają grać piłkarze? Czemu, o zgrozo, na trybunach maja zasiąść Polacy, nieposiadający karty kibica? Zgoda, niech nic nie będzie.
Jutro i tak będziemy mieli swój superpuchar - zbierzemy się na placu przed naszym drugim domem, bo na trybuny nas nie wpuszczą. Będziemy się dobrze bawić, śpiewać i drzeć ryja, popijać i cementować więzi przyjaźni. Niektórzy z nas i tak pojawią się w stolicy - aby wspólnie z Legionistami protestować przeciwko niszczeniu naszej pasji. 
Jutro i tak przeczytamy o zamieszkach, mordobiciu, złych kibolach demolujących miasto. Mogą nas obsmarować, rzucać w nas błotem, ale nigdy nie nie zabiją w nas tego co się liczy naprawdę.
Trochę w cieniu tych wydarzeń rozgrywa się inna farsa. Nasi przyjaciele z Tarnowa - Jaskółki walczą o byt. Niewątpliwie jest to bardzo smutne, że ani miasto, ani największa spółka Tarnowa Grabarze piłki Azoty nie chcą ochronić przed upadkiem najbardziej zasłużonej sekcji największego tarnowskiego klubu. Mam nadzieję, że wszystko skończy się jednak happy - endem i że wkrótce będzie nam dane słyszeć słynna "Zetkę" na meczu wyższej niż trzeciej ligi.
---
No dobra, pomarudziłem trochę, ale przecież styczeń był kibicowsko całkiem udany :). Wiele meczów na hali (w tym jeden oprotestowany z powodu kilku nieproszonych gości na trybunach), jeden udany wyjazd do Tarnowa na mecz Lumaro - Wisła (hasło wyjazdu to "liść dębu"). W czwartek niewątpliwie najważniejszy mecz Wisły od dawien dawna - starcie ze Standardem. A potem jakoś to poleci - nowe łąki, nowe mecze, nowe wpisy, nowe doświadczenia maturalne :).
Aha, jeszcze gorzki deser: tak miały wyglądać bileciki.
Zdjęcie 1 z http://www.nawalony.com/, zdjęcie 2 z skwk.pl