sobota, 17 marca 2012

Zawsze może być gorzej.

Nadrabiamy zaległości. W ostatnim czasie byłem na dwóch meczach Wisełki i zaliczyłem oficjalne otwarcie rundy w Wieliczce.

26.02.2012 r, 17:00, Ekstraklasa
Wisła Kraków - Korona Kielce 0-1 (0-0)
Widzów: 13500
Pogoda: 1C
Bilet: karnet

O tym meczu właściwie ciężko mi coś ciekawego napisać. Korona nie stawiła się - nie było to niespodzianką, po słynnym incydencie boją się przyjeżdżać na nasz stadion. Wiślacki doping przeciętny. Korona jest kolejnym zespołem, który zdobył "twierdzę" przy R22 - dokonał tego przy pomocy zadziorności i walki. Wiślacy byli bezradni, a wynik przypieczętował zwolnienie Kazia Moskala. Po tym meczu spadliśmy w tabeli nawet za Podbeskidzie, na siódme miejsce - tak źle nie było od roku 2007...

9.03.2012 r, 20:30, Ekstraklasa
Wisła Kraków - Lech Poznań 0-0
Widzów: 21000
Pogoda: -3C
Bilet: karnet

Duży potencjał, uznana marka, słabe wyniki - ten opis pasuje w tym sezonie do obydwu drużyn. Klasyczny mecz na przełamanie? Nic z tego, pierwszy raz w tym sezonie byłem świadkiem bezbramkowego remisu. Spotkanie psuł nieustająco sędzie - jednak trudno powiedzieć, by kopacze wznieśli się na wyżyny. Na trybunach mecz ciekawy - przyjechała spora delegacja z Wielkopolski, silnie wspierała ją brzydsza strona Błoń. Na G było niespokojnie - kilku gościom udało się dostać na nasz sektor, jednak wejście policji zakończyło sprawę. Doping kibiców zespołu sponsorowanego przez Amicę nie powalał - w moim rankingu w tym sezonie plasują się za Górnikiem, Ruchem i Apoelem. Trochę rozczarowująca postawa Kuchenkorza wpłynęła - szczególnie pod koniec meczu - trochę dekoncentrująco na nasz doping. Jednak "Tak się bawią ludzie" było tego dnia epickie :). Przed meczem i w 57 minucie uczczono pamięć Włodzimierza Smolarka - którą ponoć Koziołki olali - nie wiem, nie słyszałem, taka była burza oklasków :). Przed meczem uhonorowano także śp. Władysława Kawulę - najlepszego obrońcę w dziejach klubu. Rozegrał on ponad 300 meczów z Białą Gwiazdą na piersi, za co należy mu się pamięć i szacunek. Przed meczem prezentujemy oprawę, która nie weszła na superpucharze 2010 - tym razem też nie obyło się bez problemów, jednak wspólnym mozołem udało się ją wnieść i zaprezentować. Na trybunach w tym dniu królowały pieśni "Bo we Wronkach takie obyczaje są" i "Posłuchajcie prawdę tą". Po meczu KKS raczej stracił szanse na awans do pucharów przez ligę - Wisła tę szansę jeszcze ma.

Więcej zdjęć TUTAJ

17.03.2012 r, 15:00, 3 liga małopolsko - świętokrzyska
Górnik Wieliczka - Unia Tarnów 0-1 (0-0)
Widzów: 300
Pogoda: 20C
Dojazd: 1h autobusami
Bilet: 7zł

Bramki: 0
Kibice: 1
Pogoda: 1
Infrastruktura: 0,5
Emocje: 1
SUMA: 3,5/5

Jak wiadomo, kibiców Unii i Wisły łączy przyjaźń. Dlatego też niewątpliwie nalezało się stawić w Wieliczce - leżącej tuż przy granicach Krakowa - żeby wesprzeć zgodę. Ciężka sytuacja Unii czyli brak strategicznego sponsora sprawia, że raczej nikt w Tarnowie nie wierzy w awans tym bardziej, że wyprzedano sporą część kadry. Sytuacja w Górniku Wieliczka jest jednak jeszcze gorsza - od kiedy z klubu wycofała się kopalnia bieda stała się smutną rzeczywistością górniczego klubu. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu mierzono w awans do 2 (prawdziwej) ligi - dziś jest raczej pewny spadek do ligi 4 (5).
W ten jakże piękny sobotni dzionek wyruszyłem w eskapadę przez cały Kraków. Jak słusznie zauważył kierowca 304 - ludzie wylegli na ulice, zrzucając z siebie wierzchnie okrycie (poezja). Dało sie to też zauważyć w MPK-u - na szczęście przycupnąłem gdzieś w kącie i przeżyłem niestaranowany.
Jak wiadomo Wieliczka to piękne miasto. Jest trzecim najczęściej odwiedzanym małopolskim grodem, a słynie z soli. Znana legenda o księżnej Kindze i jej wianie to niewątpliwie interesująca historia, jednak nie będe jej tu przytaczał :). O wiele bardziej interesował mnie mecz, który był wyjątkowy dla mnie także z tego względu, że mieszkałem przez kilka lat własnie w Wieliczce, dwa kroki od stadionu Górnika i od kopalni (w której de facto nie byłem).
Na wstępie zaskoczyła mnie wysoka cena - 7 zł za bilet ulgowy spotyka się nawet na niektórych stadionach ekstraklasy. Trudno się więc dziwić, że stadion Górnika świecił pustkami. Miejski wielicki jest to obiekt o jednej, dużej trybunie, w większej części zadaszonej, z czarnożółtozielonobiałoczerwonymi krzesełkami. Nie  skorzystałem jednak z usług tego jakże przytulnego siedziska. Tuż przed pierwszym gwizdkiem udałem się  bowiem razem z innymi Wiślakami w stronę sektora gości. Aby dostać się do klatki należało obejść obiekt przez park Kingi i wejść jakimś bardzo ciasnym przejściem. Na szczęście nie musiałem drugi raz kupować bileciku, chociaż bez drugiej kontroli się nie obyło. W momencie mojego drugiego wejścia na stadion padła jedyna bramka meczu - nie każcie mi jej opisywać, niewiele widziałem :). Klatka w Wieliczce była całkiem przytulna - brak krzesełek, dookoła przerdzewiały płot, z tyłu ogrodzenie obozowe - sektor jakich wiele w Polsce. Wywiesliśmy płótno "Jaskółki", także "Wisła Kłaj" i jeszcze jedno, nie widziałem dokładnie, które. Razem były nas z 2 setki na moje oko, całkiem sporo Wiślaków  przyjechało wspierać zgodę :). Doping był prowadzony dosyć często. Kibiców Górnika koło setki - przyszli pewnie z chęci poobserwowania zadymy, jednak nikt z drugiej strony barykady się nie stawił. Mecz przebiegał dosyć spokojnie - Jaskółki kontrolowały sytuację, Górnik otrzymał czerwień - dopóki sędzia spotkania nie wpadł na genialny pomysł usunięcia golkipera Unii za dyskusje. Jako że na ławce nie było nikogo, mogącego zastąpić bramkarza, między słupkami stanął jeden z obrońców. Unii na szczęście udało się dowieść wynik do końca - za co piłkarze po meczu zebrali zasłużony aplauz. Z ciekawostek - KS Górnik wystawił na mecz tylko dwie piłki i kopanie w trybuny w końcówce stało się zasadne :). Unia, mimo ciężkiej sytaacji kadrowej dalej liczy się w walce o awans. Gorzej jest u Wieliczan - brak jakichkolwiek środków finansowych skazuje ten klub na szarą egzystencję w niższych ligach. Zdjęć z tego spotkania brak - mój aparat potrzebuje wsparcia...

I jako premia - najbrzydszy bilet mojej kolekcji - z wypadu do Pragi na koszykarki. Stolica Czech bardzo przypadła mi dom gustu (z obiektów piłkarskich widziałem tylko legandarny Dolicek), natomiast koszykarki nie sprawiły zawodu i weszły do najlepszej ósemki Europy. Panowie kopacze - brać przykład!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz