piątek, 27 lipca 2012

Silesia.


Wrocław - stolica Śląska. WKS Śląsk - duma Wrocławia. Zielono - biało - czerwoni rozpoczynali wczoraj batalię o ligę mistrzów, a na trybunach mogli oczywiście liczyć na wsparcie zgodowiczów :). Wstyd się przyznać ale to dopiero mój pierwszy raz we Wrocławiu....



26.07.2012 r, 20:45, 2 runda eliminacji do Ligi Mistrzów
Śląsk Wrocław - Buducnost Podgorica 0-1 (0-1)
Widzów: 18000
Dojazd: 6h pociągiem
Pogoda: 20C
Bilet: 26 zł


Bramki: 0
Kibice: 1
Pogoda: 1
Infrastruktura: 1
Emocje: 1
SUMA: 4/5
OPIS:
  • Po jakże miłej, przyjemnej i "krótkiej" jeździe koło 15 melduję się na miejscu. Dla krakusów Wrocław istny raj na ziemi - można bujać się w barwach po całym mieście (chociaż niektórzy narzekają, że nuda). Pochodziłem sobie to tu to tam i muszę przyznać kawał ładnego miasta jest :). Zaskoczyły mnie... lusterka pojazdów komunikacji miejskiej, w większości wymalowane w barwy Śląska :). Widziadłem też taksówki WKS-u :).
  • Około 3,5 h przed meczem melduję się pod stadionem. Pilczyce znajdują się na obrzeżach miasta, z centrum 30 minut tramwajem. Niektórzy straszyli mnie kolejkami, jednak na miejscu bilecik dostałem bez stania. Okolica pustawa, z jedną żabką w promieniu kilku mil.
  • Co do samego stadionu - arena euro, niektórzy narzekają, że jest zbyt "modern", nie ma atmosfery itd. - dla mnie jednak bomba. Widok z zewnątrz imponujący, w środku na samej górze też. Cóż, moje zachwyty wynikają może z faktu, że nigdy nie byłem na prawdziwej Oporowskiej...
  • Atmosfera przed meczem - wszyscy oczekują gości, przy piwku koło przystadionowego stawu. Chodzą pogłoski, że bydło kibice z Czarnogóry dostali łupnia od Slezkiego w Opawie. Piast leje się w hektolitrach.
  • Na meczu - młyn zrobił na mnie imponujące wrażenie - cała wielka trybuna, nie poprzedzielana pleksi jak w Krakowie, zdecydowana większość zielone koszulki. Widać zgodowiczów - najwięcej Motora i Wisły. Zawisła także flaga Polonii Wilno. Doping całkiem mi się podobał, bywalcy mówili jednak, że do optimum daleko. Największe wrażenie wywarły na mnie "morskie opowieści" z przedzielonym sektorem na pół i oczywiście Szkocja (chociaż tylko raz próbowana).
  • Goście - pojawili się w skromnej grupce, od razu wywołując migracje na stadionie. Jednak szczelnie otoczeni przez mundurowych okazali się niedostępni.
  • Na boisku - żenada. Jakimś cudem przeczłapane dalej.
  • Po meczu - sprint w stronę tramwaju (podstawionego specjalnie dla kibiców!), potem Ślązacy odprowadzają na peron i nerwowe stanie po bilet... 6 godzin w TLK i pielgrzymka do Wrocławia zakończona.


Podsumowując - Wrocław to wspaniałe miejsce dla Wiślaków i nie tylko. Polecam i nie mogę się doczekać następnego razu :). No i pozdrowienia dla Śląska!

1 komentarz:

  1. Zapraszamy ponownie! Absolutnie nie wypowiadam się za wszystkich kibiców Śląska, ale Oporowska lepsza niż ten "modern" stadion. Są też jednak plusy nowego obiektu - możliwość prezentowania efektowniejszych opraw i większy młyn.

    OdpowiedzUsuń