piątek, 10 lutego 2012

A jednak trochę żal...


Jutro sobota - 10 luty 2012 roku. To miała być wyjątkowa data. Od ponad dwóch miesięcy 9 tysięcy kibiców z Krakowa i zaprzyjaźnionych miast czekało na ten jeden dzień. Miało być wielkie piłkarskie święto, największy wyjazd w historii naszego Klubu, dwie najlepsze kibicowsku ekipy miały skrzyżować rękawice w pojedynku o prymat, dopingując swoich piłkarzy w meczu o pietruszkę. Godziny przygotowań, filmiki, newsy w panoramie, plakaty, odmawianie sobie chleba, czas stracony na zapisy, zamawianie składów, rezerwowanie urlopów, niejedna kłótnia rodzinna, przygotowanie kalesonów na siarczysty mróz itd itd... Wszystko na nic, żadne polskie miasto nie jest w stanie przyjąć takiego najazdu barbarzyńców, policja nie jest przygotowana boi się, stadion za dwa miliardy nie jest gotowy do rozgrywania na nim meczów, parkingi nie gotowe i jeszcze ktoś złośliwy musiał wybrać akurat te dwie drużyny do tego bezsensownego meczu.
Zgoda, kogo interesuje tak nędzne trofeum jak superpuchar. Komu chce się siedzieć na kilkunastostopniowym mrozie po kilkugodzinnej jeździe (co prawda przyjemnej, ale jednak meczącej). Po co na naszym wybudowanym za nasze pieniądze stadionie piłkarskim mają grać piłkarze? Czemu, o zgrozo, na trybunach maja zasiąść Polacy, nieposiadający karty kibica? Zgoda, niech nic nie będzie.
Jutro i tak będziemy mieli swój superpuchar - zbierzemy się na placu przed naszym drugim domem, bo na trybuny nas nie wpuszczą. Będziemy się dobrze bawić, śpiewać i drzeć ryja, popijać i cementować więzi przyjaźni. Niektórzy z nas i tak pojawią się w stolicy - aby wspólnie z Legionistami protestować przeciwko niszczeniu naszej pasji. 
Jutro i tak przeczytamy o zamieszkach, mordobiciu, złych kibolach demolujących miasto. Mogą nas obsmarować, rzucać w nas błotem, ale nigdy nie nie zabiją w nas tego co się liczy naprawdę.
Trochę w cieniu tych wydarzeń rozgrywa się inna farsa. Nasi przyjaciele z Tarnowa - Jaskółki walczą o byt. Niewątpliwie jest to bardzo smutne, że ani miasto, ani największa spółka Tarnowa Grabarze piłki Azoty nie chcą ochronić przed upadkiem najbardziej zasłużonej sekcji największego tarnowskiego klubu. Mam nadzieję, że wszystko skończy się jednak happy - endem i że wkrótce będzie nam dane słyszeć słynna "Zetkę" na meczu wyższej niż trzeciej ligi.
---
No dobra, pomarudziłem trochę, ale przecież styczeń był kibicowsko całkiem udany :). Wiele meczów na hali (w tym jeden oprotestowany z powodu kilku nieproszonych gości na trybunach), jeden udany wyjazd do Tarnowa na mecz Lumaro - Wisła (hasło wyjazdu to "liść dębu"). W czwartek niewątpliwie najważniejszy mecz Wisły od dawien dawna - starcie ze Standardem. A potem jakoś to poleci - nowe łąki, nowe mecze, nowe wpisy, nowe doświadczenia maturalne :).
Aha, jeszcze gorzki deser: tak miały wyglądać bileciki.
Zdjęcie 1 z http://www.nawalony.com/, zdjęcie 2 z skwk.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz