sobota, 15 września 2012

Szczecińskie przypadki.


"Nie ważne, ile masz wyjazdów, ważne, ile razy byłeś w Szczecinie..." Długo oczekiwany pierwszy w tym sezonie legalny wylot, to Pogoń, czyli najdalej oddalony sektor gości. Oj warto było :).


14.09.2012 r, 20:45, Ekstraklasa
Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2-0 (1-0)
Widzów: 9600 (600 gości)
Pogoda: 15C, deszcz
Dojazd: ponad 10 h autokarem
Bilet: 20 zł


OPIS:
  • Na mecz udajemy się 7 autokarami i transportem prywatnym. Wczesna pora zbiórki ustalona została, aby dojechać na miejsce jak najwcześniej i ograniczyć ewentualne problemy z wejściem. Trasa tam przebiegała spokojnie i wyjątkowo szybko, z nielicznymi postojami na uzupełnienie prowiantu :). W Szczecinie meldujemy się tuż po 18.
  • Rzecz jasna przypuszczenia co do utrudnionego wejścia sprawdzają się. Okazuje się, że około 60 kibiców nie wejdzie na mecz przez błędy przy zapisach (błędna cyferka w peselu, brak zdjęcia itd). Nasza decyzja jedyna słuszna - w takim razie nie wchodzimy. Zaczynają się pertraktacje, w końcu ktoś przychodzi po rozum do głowy i kibice z błędami na liście mogą wejść jako pierwsi. W Szczecinie pełna prowizorka - jeden kołowrotek tuż za rozlatującą się bramą... Po rozklejeniu taśmy ograniczającej trasę kibiców rozpoczyna się wchodzenie. Kontrola, kontrola, zdjęcie, kontrola - o tym nie warto pisać. W końcu na sektorze meldujemy się w komplecie, jednak nie możemy wnieść oprawy.
  • Sam stadion - jeden z bardziej klimatycznych w Polsce, Słynna papricana, obiekt w kształcie podkowy, sektor gości tuż za ławkami rezerwowymi, oryginalne zadaszenie - jeszcze niedawno grała tu kadra. Słowo o biletach - wejście na kartę kibica, którą musieliśmy potem zwrócić, przed meczem nasi rozdawali pamiątkowe papierowe imienne bilety - nie sądzę, żeby ktoś miał swój :). Prowizorka.
  • Wywieszamy kilka naszych flag i zgodówki z Lechii i Polonii Przemyśl. zaczynamy doping tuż przed wyjściem piłkarzy, oczywiście także pierwsze napinki z miejscowymi :). Wreszcie mecz - nasz doping momentami świetny, jednak niekorzystny wynik także odbił się na jego jakości. Niemniej "Boney M" wymiatało, szczególnie po drugiej bramce :). Ogólnie mogło być lepiej ale i tak wielu się wkręciło.
  • Gospodarze szumnie zapowiadali komplet, nie wyszło z tego nawet 10 tysięcy. Na początku meczu dopingują ospale, możemy z nimi konkurować, jednak bramka zdecydowanie ożywia ich poczynania. Dosyć częste momenty, w których włączają się pozostali kibice. W drugiej połowie już całkiem przyzwoicie, nawet tak często już nie bluzgali :).
  • Co do meczu na boisku - sędzia nas przekręcił. Nazwisko tego pana już dawno powinno być skreślone z listy arbitrów - pierwsza bramka po jakimś kosmicznym karnym, druga po ewidentnym spalonym. Nasi kopacze do pierwszego gola nieźle, potem już kopanina. Po meczu rzucają nam kilka koszulek.
  • Po meczu stoimy z godzinę. Umilamy sobie czas, żartując z gości telewizyjnych - "Siwego" Zamilskiego i kapitana Pogoni Ediego :). Pozdrawiamy też centralę, mam nadzieję, że było słychać dobrze w tv :). "Siwy nie martw się..."
  • Powrót ciekawy. Najpierw rozwalona szyba w sąsiednim autokarze i bohaterska ucieczka miejscowych - nasz autokar zostaje dla towarzystwa. Po dwóch godzinach stania (czekanie na rzeczoznawcę, jakieś dziwne manewry mundurowych z wprowadzeniem reflektora "batmana" na czele) w końcu możemy jechać. W relacji nie będę narzekał na pracę "obstawy", szkoda słów. Kolejny autokar też rozwalony, tym razem w coś wjechał, ale na szczęście mógł kontynuować jazdę. Hasło "Nie ma spania na wyjazdach" tym razem nie obowiązywało, chociaż staraliśmy się pilnować :)  O 12 nasz autokar melduje się z powrotem przy R22.
Podsumowując - około 600 osób na najdalszym wyjeździe nie jest złym wynikiem. Licznie wsparły nas zgody - Lechia, Śląsk, Polonia Przemyśl - dziękujemy. Wielu młodych kibiców na tym wyjeździe - licznie fan cluby, w tym Warszawa i okolice Opola. Myślę, że nikt nie żałował tego, że pojechał. Oby do następnego!

Zdjęcie z SKWK.pl, oficjalna relacja TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz