środa, 28 września 2011

Niepokonani znowu wygrywają

Wrzesień dobiega końca. W ostatni weekend, ze względu na mecz Wisły z Ruchem, miałem wolne tylko w sobotę przed południem, zamierzałem więc wybrać się do Kryspinowa na mecz klasy A pomiędzy rezerwami Lotnika a Gajowianką. Niestety, ku mojemu zaskoczeniu pod stadionem spotkałem tylko jedną osobę i stado krów na wypasie :). Razem z towarzyszem niedoli dowiedzieliśmy się od pracującego na pobliskiej stacji benzynowej vice prezesa klubu, że mecz ów odbędzie się nie w sobotę, jak pisano w internecie, lecz w niedzielę. Tak więc weekend upłynął pod znakiem pierwszego od niepamiętnych lat tak licznego przyjazdu Ruchu...

25.09.2011 r, 17:00, Ekstraklasa
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3-2 (1-0)
Widzów: 16000
Pogoda: 20C, słonecznie
Bilet: Karnet

OPIS:
  • 1500 fanów Ruchu tworzyło imponujący widok - jednak po ich dopingu spodziewałem się więcej.
  • U nas wielka mobilizacja - doping momentami całkiem głośny, tylko czasami "opadał". Zaprezentowaliśmy oprawę - pierwsza kartoniada od dawna która wyszła tak jak powinna :).
  • Na boisku emocjonujący mecz, na szczęście Diaz celną główką zapewnił nam awans na 3-cie miejsce w tabeli.
  • Pod koniec meczu cała trybuna śpiewała "Auf wiedersein" ("Do widzenia" jakby ktoś nie kumał). Myślę, że kibicom Ruchu mogło się zrobić miło na sercu, jako że ktoś śpiewa ku nim po niemiecku (w końcu to naród Śląski).
 za www.wislakrakow.com
    W środę udało mi się zaliczyć podróż prawie idealną. Otóż w ramach Krakowskiego Pucharu Polski mierzyły się ze sobą drużyny Prądniczanki i Oldbojów Wisły Kraków. Zwabiony taką gratką nie zastanawiałem się długo, spakowałem manatki, wziąłem piątaka i oto co zobaczyłem:

    28.09.2011 r, 16:30, Okręgowy Puchar Polski
    Pradniczanka Kraków - Wisła Kraków Old Boys 1-0 (0-0)
    Widzów: 200
    Dojazd: 30 min autobusami
    Pogoda: 25C, słonecznie
    Bilet: 5 zł

    Bramki: 0
    Kibice: 0,5
    Pogoda: 0,5
    Infrastruktura: 0,5
    Emocje: 1
    SUMA: 2,5/5
    OPIS:
    • Stadion Prądniczanki to chyba najlepiej zamaskowany obiekt w mieście. Myślałem, że trafię do niego bez problemu a tu... Przy ulicy Majora, na której według moich danych mieścił się stadion była tylko hala sportowa. Po kilkukrotnym zaczepianiu przechodniów ustaliłem, że obiekt znajduje się gdzieś za kościołem w lewo (okazało się, że to ulica Boboli). Oczywiście obiekt z jednej strony przyłonięty kosciołem, z dwóch budynkami, a od ulicy wielkim banerem reklamowym (nie pamiętam co konkretnie reklamował) udało mi się namierzyć z nie małym trudem. Trochę wstyd, turysta stadionowy powinien czuć, gdzie iść :) Spóźniłem się 15 minut...
    • W druzynie oldbojów (pisownia jak na bilecie) grało kilku naprawdę znanych piłkarzy: Tomasz Kulawik, Marek Motyka, Andrzej Iwan, Ryszard Czerwiec a z młodszych Konrad Gołoś, Cleber i Marcin Kuźba. Na trybunach siedział (haha pochwalę się koło mnie) sam Kazimierz Kmiecik. W przerwie i po meczu piłkarze rozdawali plakaty i autografy kibicom (z których większość była młodsza od oldbojowskiej kariery :))
    • Zawodnicy Prądniczanki jako jedyna krakowska drużyna nie stracili jeszcze żadnych punktów - 7 zwycięstw w lidze i 4 w pucharze. Zaiste, imponujący wynik, choć z Wisła musieli się sporo natrudzić :).
    • Na trybunach zanotowałem koszulki: Wisły, Prądniczanki, Barcelony, Manchesteru United, Tottenhamu...
    • Stadion Prądniczanki dosłownie i w przenośni się sypie - zardzewiałe (jak to w ogóle możliwe?!) siedzenia, pełno liści i śmieci, prawdziwe siedlisko owadów - ogólnie stadion z klimatem :).
    • Młodzież prądnicka w liczbie około 5 (średnia wieku ok. 5 lat) dopingowała zażarcie swój zespół.
    • Obserwacje meczu w pierwszej połowie utrudniało ostre słońce. W drugiej połowie przeniosłem się wiec do cienia i stanąłem w sektorze gości.
    • Grę prowadziła Wisła, jednak jej akcje były zbyt "krakowskie" - za dużo podań i chęci wejścia do bramki. Gospodarze spokojnie czekali i jedną kontrą przesądzili losy awansu.
    • Piłkarze Wisły są sponsorowani przez Kuchnię "U babci Maliny"
    • Straty gospodarzy w tym meczu wyniosły dwie piłki - powędrowały one za murek, gdzie niestety czekały niemiłe psy... Cóż to jednak jest przy słodyczy zwycięstwa?
      ZDJĘCIA:

      środa, 21 września 2011

      Lider stracił punkty

      W samym środku tygodnia miałem do wyboru mecze IV ligi, Okręgówki i jeden Klasy A. Po wielu perturbacjach, nieustającej walce z czasem i korkami ostatecznie punktualnie o 16 stawiłem się na obiekcie w Skotnikach, gdzie u stóp charakterystycznej wieży ciśnień swój mecz rozgrywała miejscowa Pogoń i lider rozgrywek - Wiślanie Jaśkowice.

      21.09.2011 r, 16:00, Krakowska Liga Okręgowa gr. II
      Pogoń Skotniki - Wiślanie Jaśkowice 1-1 (0-1)
      Widzów: 100
      Dojazd: 1h autobusami
      Pogoda: 15C, pochmurnie
      Bilet: 5 zł

      Bramki: 0,5
      Kibice: 0,5
      Pogoda: 1
      Infrastruktura: 1
      Emocje: 0,5
      SUMA: 3,5/5


      OPIS:
      • Z nawału wszystkiego na początku meczu nie wiedziałem nawet kogo goszczą Skotniczanie, jednak w trakcie meczu kibice z Jaśkowiec dali o sobie znać i mnie uświadomili :).
      • Stadion Pogoni całkiem ładny, tylko niestety krzesełka są zbyt blisko siebie i musiałem siedzieć jak żaba - okrakiem. Dlatego drugą połowę spędziłem na odkrytej.
      • Za stadionem trwały zażarte prace budowlane (budowa nowej trybuny? Chyba jednak nie...), niektórzy kibice narzekali więc.
      • Na plakacie informującym o cenach widniała informacja o loterii - ja jednak żadnej nie zaobserwowałem...
      • Zasłyszane:
        Zagorzały kibic mobilizuje: "Po kolei panowie, najpierw żółta, potem czerwona, trzeba pokazać, kto tu rządzi!"
        Zirytowany, o wolno schodzącym zawodniku Wiślan: "No, jeszcze sędziego wycałuj".
        Do jednego z zawodników gości: "Nie klnij tyle ty poganinie, bezbożniku!".
        O sędzim: "Panie Fryzjer!", odpowiedź: "to nie Fryzjer, to asystent Fryzjera!"
      • Piłkarze Skotnik zagrali jak typowa polska drużyna: najpierw frajersko stracili bramkę, potem przez większość meczu bili głową w mur. O dziwo, jedna długa piłka przyniosła efekt bramkowa (co prawda przy udziale bramkarza gości, symulującego przed własnym polem karnym). Ostatni raz widziałem skuteczną akcję "wal i może wyjdzie"... no właśnie, nie pamiętam kiedy. Brawa dla strzelca!
      • Niestety, na trybunie zasiadły także komary (a raczej komarzyce).
      ZDJĘCIA:

        Byłem też oczywiście na starciu Wisła - GKS:

        19.09.2011 r, 18:30, Ekstraklasa
        Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2-0 (0-0)
        Widzów: 11000
        Pogoda: 15C, bezchmurny wieczór
        Bilet: karnet

        OPIS:
        • Na trybunach rekordowo mało ludzi - wynikło to przede wszystkim z poniedziałkowego terminu meczu (dziękujemy telewizji i spółce ekstraklasa), a także nie najlepszej atmosferze wokół Wisły w ciągu ostatnich dni. Niemniej taka frekwencja wystarczyła na rekord kolejki :).
        • Doping chyba najlepszy w tym sezonie (poza APOELem), w niedzielę wielka mobilizacja bo przyjeżdża Ruch i zapełni pierwszy raz nasz sektor gości. W piątek rozgrzewka przed niedzielą czyli starcie futsalowców.

        poniedziałek, 19 września 2011

        Zdziesiątkowani i rozgromieni


        Jak mawiają groundhopperzy: "weekend bez meczu to weekend stracony". Robiąc więc przerwę między dwoma występami Wisły planowałem ruszyć na podbój Swoszowic i zaliczyć dwa spotkania: derby między Opatkowianką a Krakusem Swoszowice i starcie KS Rajska z Contrą Sułków. Pierwsze spotkanie nie zostało zaliczone z powodu zbyt dobrej pogody do gry w koszykówkę :). Chcąc nie chcąc, wybrałem się przez cały Kraków aby oglądnąć pasjonujące widowisko B klasy wielickiej (Rajsko to krakowski i klub, jednak z nadmiaru drużyn zostało przesunięte). Ok 90 minut w tramwajach, autobusach itd. tam i z powrotem zostało dobrze wykorzystane na "naukę" rosyjeskiego ;).

        18.09.2011 r, 11:00, Wielicka B Klasa
        KS Rajsko - Contra Sułków 6-1 (2-1)
        Widzów: 25
        Dojazd: 1,5 h tramwajem, autobusem, pieszo
        Pogoda: 30C, słonecznie
        Bilet: brak

        Bramki: 1
        Kibice: 0
        Pogoda: 0
        Infrastruktura: 0
        Emocje: 0,5
        SUMA: 1,5/5

        OPIS
        • Mecz rozpoczął się od trzęsienia ziemi - już w drugiej minucie sędzia podyktował karnego na niekorzyść gości za zahaczenie przez bramkarza szarżującego napastnika. Zawodnik Contry został ukarany za to zagranie czerwoną kartką i między słupkami stanął zawodnik z pola. Karny wzbudził bardzo wiele kontrowersji wśród publiczności (jak się okazało w połowie z Sułkowic). Moim zdaniem jedenastka ewidentna, jednak sędzia skrzywdził Sułkowiczan czerwoną kartką.
        • Po bramce z karnego gospodarze chyba zbyt łatwo uwierzyli w zwycięstwo i chwilę potem było juz 1:1. Sułkowiczanie dobrze rozegrali stały fragment gry, zawodnicy Rajska oglądali w tym czasie widoki :).
        • Druga bramka dla Rajszczan to lob - myślę że pierwszy bramkarz zdołałby wybić piłkę w tej sytuacji.
        • Drużyna gości jakoś bez wiary przystępowała do drugiej połowy. Trener nie za bardzo im pomagał - większość osprawy w przerwie to narzekania na sędziego :). Trudno się więc dziwić, że gospodarze wbili jeszcze cztery gole. Ostatniej bramki niestety nie widziałem, bo spieszyłem na autobus :).
        • Obydwie drużyny preferowały styl "wykop dalej, może coś z tego będzie", który jest obecnie najmodniejszy w całym kraju.
        • Rajsko znajduje się na dosyć sporej górce, z której widok jest całkiem ładny. Dawniej mieścił się tu fort, jednak nie zaobserwowałem go :).
        • Myślę, że powodem aż TAK małej liczby kibiców był mecz rozgrywany o tej samej porze w pobliskich Wróblowicach. Jednak Okręgówka to nie B klasa, a trybuny z krzesełkami i dachem to nie świeża trawka :).
        ZDJĘCIA:
         
          15.09.2011 r, 21:05, Liga Europejska
          Wisła Kraków - Odense BK 1-3 (0-1)
          Widzów: 15000
          Pogoda: 20C, pogodny wieczór
          Bilet: 36 zł
          OPIS:
          • Co tu dużo mówić, po meczu byłem trochę zdenerwowany...
          • Sędzia wydrukował mecz...
          • Kibice zwani "piknikami" gwizdali, podczas gdy my pozdrawialiśmy Patryka Małeckiego. Moim zdaniem młynowy trochę za dużo razy nawoływał do skandowania, w końcu Mały palnął niezłą głupotę i "pikniki" miały prawo gwizdać...
          • Doping się nie kleił (tylko po bramce było miło), cześć "prawdziwych" kibiców opuszczała stadion przed końcem spotkania.

          sobota, 10 września 2011

          Bez skrzydeł nie polecą...



          W sobotnie przedpołudnie wybrałem się na mecz czwartej ligi pomiędzy Orłem Piaski Wielkie a Halniakiem Maków Podhalański. Przed meczem obie te drużyny dzieliły 2 punkty, faworytem byli jednak gospodarze.

          10.09.2011 r, 11:00, IV Liga Małopolska Zachodnia
          Orzeł Piaski Wielkie - Halniak Maków Podhalański 0-1 (0-0)
          Widzów: 70
          Dojazd: 70 min autobusami
          Pogoda: 20C, pochmurnie
          Bilet: 5 zł

          Bramki: 0
          Kibice: 0,5
          Pogoda: 1
          Infrastruktura: 1
          Emocje: 0,5
          SUMA: 3/5


          OPIS:
          • Jadąc na mecz byłem ciekawy postawy drużyny z Podhala - jeszcze nigdy nie widziałem Górali w akcji. Nie zawiodłem się - wolą walki zdecydowanie przerastali miejscowych.
          • Przy kupnie biletu zostałem wzięty za mieszkańca Makowa - wszystko przez mój aparat :).
          • Stadion Orła bardzo ładny - są dwie trybuny z czystymi krzesełkami i, w razie nadkompletu, przygotowane ławeczki. Nieopodal znajduje się boisko treningowe, wyglądające jak... plac budowy. Wszystko przez płot złożony z betonowych słupów. Młodsza część widowni spędzała czas właśnie tam, rozgrywając własny mecz.
          • Na trybunach dosyć liczna (z 20 osób) delegacja kibiców Halniaka. Zauważyłem jednego szalikowca i jednego koszulkowca :). Mecz obserwowało też ok 5 kobiet :).
          • Pierwsza połowa pod dyktando Górali, obrona Piaszczan była dziurawa jak ser. Druga połowa to ciąg dalszy dominacji Górali, którzy wreszcie dopięli swego w 87 minucie.
          • Jedyną bramkę meczu zdobył zawodnik z numerem 11 (trochę podobny do młodego Sebastiana Mili) - był on moim zdaniem najsłabszym ogniwem ofensywy Makowa. Mimo to został bohaterem, bo potrafił wykorzystać sytuację sam na sam.
          • Orzeł nie zasłużył na punkt, jednak w jednej z ostatnich akcji meczu należał mu się rzut karny. Nie wiem, co robił sędzia, ale takiej ręki nie gwizdnąć to wstyd.
          • Najlepszym podsumowaniem gry Piaszczan popisał się jeden z zawodników: "No jest was trzech w ataku, a żadnego na skrzydle!". Trudno się dziwić, że Orzeł bez skrzydeł nie poleciał...
          • Na stadionie prężnie działał catering - można było kupić batoniki, chipsy, paluszki, napoje, piwo i wiele innych. Duży plus :).
          • Obiekt nosi imię ks. Franciszka Dźwigońskiego, współzałożyciela klubu. Jest on upamiętniony tablicą, umieszczoną na budynku klubowym.
          ZDJĘCIA:

            czwartek, 8 września 2011

            Krakowiaczek (2)

            Z lekkim opóźnieniem nadsyłam tabelę krakowskich klubów. Na czele oczywiście Wisła (chociaż w sierpniu nie zachwycała), drugi ekstraklasowy klub - Cracovia na razie słabiutko (dwa remisy w tym miesiącu). Najlepiej (komplet punktów) radziły sobie Clepardia (4 mecze w okręgówce), Prądniczanka i Prokocim (3 mecze w A klasie), odnowiony Bronowicki (3 mecze B-klasowe) i reprezentanci klasy C - powracająca Tonianka i Grom (po 3 mecze). W tabeli wysokie miejsce zajmuje zespół z Prądnika - oprócz świetnej gry w lidze zanotował także 3 zwycięstwa w Pucharze. Zobaczymy, czy w kolejnej rundzie ta drużyna poradzi sobie z old-boyami Wisły Kraków (mam nadzieję być na tym meczu). Na dnie w sierpniu A klasowe zespoły: Bratniak, Wawel i Grzegórzecki, a także beniaminek B klasy Polonia.

            Tabela ogólna:

            sobota, 3 września 2011

            Skuteczność Clepardii, frajerstwo Nadwiślana.


            Korzystając z kończącej się niestety swobody postanowiłem spędzić pierwszą sobotę września na obiektach piłkarskich i w związku z tym także w autobusach i tramwajach. Daniem głównym dnia miało być spotkanie nowohuckiej Grębałowianki z niepokonaną w tym sezonie Clepardią - a więc pierwsze derby Krakowa! Jako przystawkę przed daniem głównym potraktowałem mecz Nadwiślana z Dragonem Szczyglice. Obydwa mecze dostarczyły dużo walki i całkiem sporo goli.

            03.09.2011 r, 11:00, Krakowska Klasa A gr. II
            Nadwiślan Kraków - Dragon Szczyglice 3-3 (1-0)
            Widzów: 30
            Dojazd: 1h spacerem
            Pogoda: 30C, słonecznie
            Bilet: 5 zł

            Bramki: 1
            Kibice: 0
            Pogoda: 0,5
            Infrastruktura: 0,5
            Emocje: 0,5
            SUMA: 2,5/5

            OPIS:
            • Obiekt Nadwiślana leży w reprezentatywnym rejonie Krakowa - u stóp wzgórza Wawelskiego, między Starym Miastem a Rynkiem, niedaleko Wisły, na byłym obiekcie Makkabi Kraków. Nie wpłyneło to jednak korzystnie na frekwencję - na pewno wpływ miała na to pora rozegrania meczu. Warto też wspomnieć, że piłkarze grali na sztucznej murawie.
            • W czasie meczu za trybuną główną a przed trybuną "rezerwową" (trzy razy większą) trwały przygotowania do jakiegoś festynu. Szczególnie duzo było baloników :).
            • Krzesełka na obiekcie są bardzo niewygodne, na szczeście siadając w trzecim rzędzie można się oprzeć o coś w rodzaju płotku i wygodnie się rozłożyć.
            • Mój ulubiony styl kibicowania po tym meczu - plażowanie.
            • Pierwsza połowa to nieustający koncert bluzgów z jednej i drugiej strony (szczególnie do trenera gospodarzy pasowałby przymiotnik "krewki"). Wszystkie trzy bramki dla Nadwiślana padły po... wrzutach z autu. Gospodarze nie potrafili jednak utrzymac prowadzenia 2-0 i 3-1 i ostatecznie mecz zakończył się remisem.
            • Bramkarz gospodarzy uratował kilka razy swój zespoł w czasie pierwszej części, jednak w czasie drugiej zawalił dwie bramki.
            ZDJĘCIA:


             
            03.09.2011 r, 16:00, Krakowska Liga Okręgowa gr. 1
            Grębałowianka - Clepardia Kraków 0-2 (0-0)
            Widzów: 150
            Dojazd: 70 min autobusami
            Pogoda: 25C, słonecznie
            Bilet: 5 zł

            Bramki: 0,5
            Kibice: 0,5
            Pogoda: 1
            Infrastruktura: 0,5
            Emocje: 0,5
            SUMA: 2,5/5

            OPIS:
            • Nazwa "Grębałowianka" pochodzi rzecz jasna od nazwy osiedla, ta zaś od słowa "gręby" czyli gruby. Nie zauważyłem jednak żeby Grębałowianie byli jacyś bardziej otyli :).
            • Bilety na Grębałowiankę kosztują 5 zł, jednak miły pan sprzedający podarował mi tę kwotę i mogłem wejść za darmo :).
            • Pomiędzy dwoma trybunami znajduje się loża VIP czyli taraz restauracji "Dogrywka". W czasie przerwy między widzami rozlosowywana jest... pizza (na koszt restauracji oczywiście). Dzisiaj, może ze względu na godnego rywala, rozlosowano dwie pizze dla posiadaczy biletów 1 i 9 - mój bilet miał numer 19...
            • Na trybunach zanotowałem kilkuosobową delegację kibiców Clepardii.
            • Liczyłem na "gruby" mecz i się nie pomyliłem - poziom był znacznie wyższy niż podczas meczu Nadwislana (a wydawałoby się że to tylko klasa różnicy).
            • W pierwszej połowie lepiej grała Clepardia (poprzeczka), w drugiej połowie przycisnęła popularna "Gręba", jednak dwa razy z kontrą wyszli goście i to oni cieszyli się z sukcesu.
            • Po pięciu kolejkach Okregówki Piłkarze z Kleparza z kompletem oczek pewnie kroczą po awans.
            • Nie był to z pewnością ostatni mecz Clepardii na którym byłem - w końcu stadion tej druzyny jest położony o rzut beretem od mojego domu.
            ZDJĘCIA: